Info

avatar Cześć, mam na imię Dominik, jestem z Ostrowiec Świętokrzyski, . Mam przejechane 12758.00 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 18.76 km/h.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
<button stats bikestats.pl>
button stats bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy drominik.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2015

Dystans całkowity:171.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:09:12
Średnia prędkość:18.59 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:14.25 km i 0h 46m
Więcej statystyk
  • DST 83.00km
  • Czas 04:55
  • VAVG 16.88km/h
  • Sprzęt KANDS ENERGY 1300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jaskinia Zbujecka

Niedziela, 6 września 2015 · dodano: 06.09.2015 | Komentarze 0



Tym razem wraz z Marta wybraliśmy się do Jaskini Zbójeckiej w Łagowie.













  • DST 18.00km
  • Czas 00:51
  • VAVG 21.18km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szybka rundka

Sobota, 5 września 2015 · dodano: 05.09.2015 | Komentarze 0

Kategoria km


Szlak Orlich Gniazd

Wtorek, 1 września 2015 · dodano: 11.09.2015 | Komentarze 0






Pomimo że cała wycieczka zaczyna się w piątek w Częstochowie, dla mnie zaczęła się już w czwartek ponieważ wieczorem pojechałem do Krakowa. Następnego dnia rano planowałem jechać pociągiem do Częstochowy. Bilet miałem mieć kupiony ale okazało się że jednak muszę kupić sobie rano sam. Wyjechałem więc trochę wcześniej dzięki czemu miałem chwilkę by odwiedzić Smoka Wawelskiego.




Przy kasie okazało się że nie ma już biletów na rower. Na całe szczęście Dworzec PKS jest tuż obok i udało mi się załapać na busika do Częstochowy.
W Częstochowie jestem z około 15 minutowym opóźnieniem więc jest nieźle mając świadomość że jeszcze dwie godziny wcześniej obawiałem się że wcale nie uda mi się dotrzeć. Na miejscu czekają już na mnie Ania i Karol. Szybkie zapoznanie, wymiana kilku zdań i już wiemy że Karol będzie naszym "nawigatorem". Kierujemy się prosto na "Szlak Orlich Gniazd", w ostatniej chwili jednak postanawiamy odbić do Sanktuarium na Jasnej Górze.
 


Następnie kierujemy się już na szlak i jedziemy w kierunku Olsztyna, przed którym robimy sobie mały postój przy pomniku poświęconemu Bohaterom walk o wolność Ojczyzny pomordowanym w latach 1939-1945.



Kolejnym punktem na naszej drodze są ruiny zamku w Olsztynie.



Karol postanawia nawet pokonać dość stromy podjazd na zamek :)



Ja z Anią decydujemy się pozostawić rowery na dole.








Jedna z legend głosi że zamek w Olsztynie posiada ponoć podziemne połączenie z klasztorem jasnogórskim, a w podziemnych rzekach można zobaczyć pływające złote kaczki. Nam nie udało się niestety natknąć na nic takiego.





Jako niestrudzeni podróżnicy postanawiamy pójść tropem podziemnych wód i kolejny przystanek robimy sobie przy źródełku Św. Idziego.



Szybko jednak się okazuje że susze jakie panowały w ostatnim czasie nie  pozostawiają złudzeni, poszukiwanie źródlanej wody zostaje zakończone fiaskiem. Wyruszamy więc w dalszą podróż.



Kolejnym celem naszej drogi jest zamek Ostrężnik a dokładniej to co z niego pozostało.




Miejscowi powiadają iż Ostrężnik przez długi okres czasu był siedzibą zbójników a w podziemiach zakopane są ich łupy. Przy ich podziale bowiem doszło do kłótni i zbóje wymordowali się nawzajem.
Jako że już trochę się poznaliśmy, wiedzieliśmy że jedną z pasji Karola jest chodzenie po jaskiniach. A że w skale, na której wzniesiono warownię, znajduje się Jaskinia Ostrężnicka więc grzechem było  by nie wejście do niej pod okiem doświadczonej osoby. Tym bardziej że istniała szansa przy okazji natrafić na skarb :).


 


W jaskini jak to w jaskini - ciemno.





Jeszcze tylko wygrzebię się na powierzchnię i pierwsza jaskinia w życiu zaliczona:)



Zdjęcie trochę rozmazane ale widać po uśmiechu zwłaszcza Ani że sprawiło nam to bardzo dużą frajdę.



A tak wyglądały moje ręce i nogi:



Jaskinia jaskinią ale trzeba ruszać dalej, kolejnym miejscem do jakiego docieramy jest zamek w Mirowie.



Jest to jeden z najstarszych zamków szlaku Orlich Gniazd.





Obecnie zamek nie jest udostępniony do zwiedzania. ze względu na zagrożenie jakie stwarza dla turystów, musiał zostać ogrodzony.



Zamek usytuowany jest w bardzo malowniczej okolicy - dookoła rozpościerają się tzw. Skały Mirowskie.



Nieopodal zamku w Mirowie znajduję się malowniczo położony zamek Bobolice.



Do zamku docieramy zbyt późno i pozostaje nam podziwianie go tylko z zewnątrz.



Następnie kierujemy się na Podlesice.
W miedzy czasie robimy jeszcze przerwę przy Białce, zmywamy trudy dzisiejszego dnia.



Na szczęście uśmiechów nie da się zmyć :)



 W Podlesicach spotykamy Adama który wraz z kolegą jadą tą samą trasą tylko w przeciwnym kierunku.
Podlesice to również miejsce naszego noclegu.





Route 3 275 422 - powered by www.bikemap.net





W nocy troszkę padało, poranek też nie należy do bezchmurnych za to my jesteśmy od rana w dobrych humorach.
Po śniadanku kierujemy się od razu do zamku Bąkowiec.



Zamek nie jest dostępny dla zwiedzających, za to można go obejść :).




W Bąkowcu spotyka nas też bardzo miła niespodzianka, to właśnie tam ma trening Pani Justyna K.



I Pan Adam M.



Bardzo miłe spotkanie ale czas nas goni więc zbieramy się i jedziemy odwiedzić kolejne Orle Gniazdo na naszej drodze.
Tym razem gościmy w Ogrodzieńcu.



Chwilę spacerujemy po dziedzińcu zamka.



Robimy sobie takie tam fotki :P



By w końcu udać się do wejścia na zamek.





Na zamku szybko zostajemy zakuci w dyby.





Oczywiście tak szybko jak zostaliśmy zakuci jesteśmy też uwolnieni dlatego możemy iść zwiedzać zamek dalej.












Odwiedzamy również zbrojownię.













W Ogrodzieńcu Ania jest również świadkiem prawdziwej, męskiej konwersacji na temat POWERBANK-ów jakie posiadamy.
Ostatecznie robimy pamiątkową fotkę gdyż obaj wiemy że mamy najlepsze ;).



Emocje opadają a my jedziemy dalej.
Kolejny krótki przystanek robimy sobie przy jaskini Biśnik.



Szybko się okazuje że wejście do jaskini chroni solidna krata.





Zamiast wchodzić do środka można się zrelaksować na trawce



W końcu docieramy do ruin zamku w Bydlinie.





Mury zamku oblegane są przez jakiś zamaskowanych osobników.



Pozory mylą i nie są to terroryści a chłopcy którzy mają super plac zabaw. Dają nam kilka wskazówek i po chwili to my cieszymy się ze zdobycia murów.














Chłopaki opowiadają nam jeszcze o strumyku.



Oczywiście chcemy go odwiedzić.



Okazuje się również że chłopaki jeżdżą na rowerach i odprowadzają nas pod sklep.
Oni jadą w swoim kierunku a my udajemy się do ruin zamku Rabsztyn.



W Rabsztynie odbywały się zawody rycerskie i były spore tłumy.



Robiło się późno i brzuchy dawały znać o sobie.



Zbieramy się czym prędzej i jedziemy do Olkusza by tam znaleźć jakiś obfity posiłek.
Kręcimy się chwilę po rynku.



By ostatecznie trafić na odpowiednie miejsce :)



Tak się zasiedzieliśmy że musieliśmy jechać już po ciemku do miejsca naszego noclegu czyli do Pieskowej Skały a dokładnie do Podzamcza.



Route 3 265 871 - powered by www.bikemap.net



Poranek zapowiada ciepły dzień. Rowery stoją, humory dopisują.




 Pakujemy się bez pośpiechu ale dość sprawnie i od razu kierujemy się do Zamku w Pieskowej Skale który jest nieopodal.



Zamek nie jest udostępniony dla zwiedzających ponieważ trwają tam prace remontowe.
Pozostaje nam jedynie zrobić fotkę z zewnątrz i ruszać dalej.



 
Jedziemy w kierunku Ojcowa, po drodze zatrzymujemy się na chwilę przy Kaplicy na Wodzie.





Postanawiamy zjeść śniadanie w Ojcowie i wrócić na mszę do kaplicy.



Po mszy zmierzamy już w kierunku ostatniego naszego przystanku czyli Krakowa.
Lecz Ania i Karol wpadają na pomysł by jeszcze wykąpać się w strumyku. Bardzo szybko znalazło się odpowiednie lekko ustronne miejsce.



Pierwsze nieśmiałe kroki.



Szybko przerodziły się w przyjemną zabawę.



Urządziliśmy sobie spływ.







Momentami nasze wygłupy przypominały zawody pływackie.



Odnaleźliśmy koronę która miała niespotykaną moc zamieniania ludzi na przykład w władców. :)



A w rękach kobiety stawała się niebezpiecznym narzędziem sprawiającym iż faceci stawali się bezradni wobec ich rozkazów.



U Ani spowodowała że w jednej chwili ze spokojnej dziewczyny przemieniła się w Rusałkę i kobietę wamp w jednym.



Na całe szczęście woda była na tyle zimna że udało się mi i Karolowi zachować trzeźwość umysłu i wydostać się z wody.
Robimy jeszcze pamiątkową fotkę.



I jedziemy już do Krakowa.
Odwiedzamy Kazimierz gdzie udajemy się na zapiekanki.



Kręcimy się trochę przy rynku.



Jedziemy na spotkanie ze Smokiem Wawelskim.





Ostatecznie docieramy na Dworzec PKP gdzie tak naprawdę kończy się nasza wycieczka.



Route 3 265 922 - powered by www.bikemap.net