Info

avatar Cześć, mam na imię Dominik, jestem z Ostrowiec Świętokrzyski, . Mam przejechane 12758.00 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 18.76 km/h.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
<button stats bikestats.pl>
button stats bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy drominik.bikestats.pl
  • DST 114.00km
  • Czas 05:41
  • VAVG 20.06km/h
  • Sprzęt KANDS ENERGY 1300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sandomierz, Góry Pieprzowe.

Niedziela, 8 czerwca 2014 · dodano: 09.06.2014 | Komentarze 0

W związku z tym że okazało się rano ze mam cały dzień do swojej dyspozycji postanowiłem wybrać się w trasę która od jakiegoś czasu chodziła mi po głowie. Wystartowałem w kierunku Bodzechowa a następnie na Opatów przez Grocholice. W Opatowie zrobiłem sobie małą przerwę przy pomniku Witolda Gombrowicza, gdyż nie chciałem się bardzo forsować wiedząc ile jeszcze kilometrów przede mną.

Następnie krajową 9 a później 77 prosto do Sandomierza. Tam pokręciłem się po rynku, zjadłem Kebaba i dalej w drogę.

W Sandomierzu przestawiłem przypadkiem ustawienia w aparacie co dopiero uświadomiłem sobie po powrocie do domu. Wiedziałem że zdjęcia wychodzą jakieś ciemne ale wydawało mi się że to wina odbijania się słońca na wyświetlaczu :(.

Z rynku w Sandomierzu zjechałem w pobliże Wisły a następnie wałem skierowałem się na Góry Pieprzowe.

W pewnym momencie kończy się wał i wszystko wskazuje na to że trzeba się wrócić. Spotkałem "miejscowych" Pan mi doradzał bym zawrócił i objechał od strony Sandomierza natomiast Pani sugerowała że to ścieżka piesza ale rowerem tez mi się powinno udać. Skoro tak więc czemu nie spróbować i wybrałem oczywiście ścieżkę. Jedzie się wzdłuż odnogi Wisły, początkowo normalna dróżka szybko zmienia się w coraz to bardziej zarośniętą, pełną dziur i korzeni. W pewnym momencie czułem się jak w jakiejś dżungli. Dodatkowo setki komarów mobilizują do tego by nie zwalniać.

Gdy wyjechałem z chaszczy znalazłem się u podnóża gór ale szybko się okazało że nie ma szans na podjazd po sliskim i stromym zboczu i trzeba rower wyprowadzić.


Na górze naprawdę super widok czego w żaden sposób nie oddają zrobione przeze mnie zdjęcia.

Z gór postanowiłem kierować się na Dwikozy. Przedostałem się jakimiś chaszczami do sadu a następnie jechałem wzdłuż pomiędzy drzewami licząc że dojadę do jakiejś drogi. Na moje nieszczęście włączyłem nawigację ale ustawiłem ją na nawigacją pieszą co spowodowało że gdy już dotarłem do asfaltówki kilkakrotnie się troszkę zakręciłem. Co zresztą widać na mapie. Tak naprawdę to dopiero od Wojciechowic jechałem już bez kombinowania aż do samego domu.




  • DST 46.00km
  • Czas 02:18
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt KANDS ENERGY 1300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Olechów, Bałtów

Sobota, 7 czerwca 2014 · dodano: 07.06.2014 | Komentarze 0

W piątek wieczorem zastanawiam się gdzie by tu pojechać, czasu w sobotę dużo nie będzie więc daleko zapuścić się nie mogę. Patrze na mapę i zapada decyzja że jadę do Olechowa a następnie kieruję się na Bałtów.
Sobotni poranek jest bardzo mglisty, oby tylko nie padało. Leniwie się szykuje i przed 8 już jadę w obranym kierunku. W Olechowie skręcam w prawo w asfaltową drogę a następnie po około 2 kilometrach skręcam w lewo kierując się na Leśniczówkę.

Jadę wśród pól to po piachu to po żwirze, polnymi drogami a mgła ciągle nie odpuszcza.





W miejscowości Trzemcha Górna odbijam w prawo tym razem już po asfalcie. Im bliżej Bałtowa tym bardziej odważnie zaczyna się pojawiać słońce. Gdy już docieram na miejsce okazuje się że mam jeszcze dużo czasu i nigdzie się nie muszę śpieszyć dlatego postanawiam się trochę pokręcić w okolicach parku.

Najpierw wyjeżdżam pod górę przy "Sabatówce", gdzie znajduje się domek na kurzej łapie.

Wyjazd jest dość stromy ale widoki ze szczytu rekompensują wysiłek.







Po zjeździe na dół robię sobie małą przerwę przy pomniku "Pszczoły Robotnicy".



Po naładowaniu akumulatorów zbieram się w dalszą drogę. Tym razem daleko nie ujechałem i zaraz zatrzymuje mnie dom który nie za bardzo pasuje do pozostałych. Dlaczego? Zdjęcie wszystko wyjaśnia.

Kolejnym etapem mojej trasy miał być punkt widokowy, miał ponieważ tak wskazywał znak ale go nie znalazłem. Za to natrafiłem na inna atrakcję.



W sumie to nawet za bardzo  nie szukałem tego punktu widokowego bo już powoli zaczynał mnie czas gonić a widoki i tak były fajne.
Zjeżdżając  z powrotem zatrzymałem się jeszcze przy "kamieniołomie"


Kawałek dalej przekroczyłem rzekę Kamienną.

Jeszcze ostatni rzut okiem na Kościół w Bałtowie i już bez żadnych przystanków jadę prosto do domu.






  • DST 16.00km
  • Czas 00:41
  • VAVG 23.41km/h
  • Sprzęt KANDS ENERGY 1300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca - dom

Piątek, 6 czerwca 2014 · dodano: 06.06.2014 | Komentarze 0

Kategoria km


  • DST 19.00km
  • Czas 00:55
  • VAVG 20.73km/h
  • Sprzęt KANDS ENERGY 1300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca - dom

Środa, 4 czerwca 2014 · dodano: 04.06.2014 | Komentarze 0

Kategoria km


  • DST 15.00km
  • Czas 00:43
  • VAVG 20.93km/h
  • Sprzęt KANDS ENERGY 1300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Myjnia + trochę po mieście

Niedziela, 1 czerwca 2014 · dodano: 01.06.2014 | Komentarze 0

Kategoria km


  • DST 92.00km
  • Czas 04:12
  • VAVG 21.90km/h
  • Sprzęt KANDS ENERGY 1300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Promowa przeprawa przez Wisłę.

Sobota, 31 maja 2014 · dodano: 01.06.2014 | Komentarze 3

W dniu dzisiejszym nic nie wskazywało na to że pojadę tam gdzie pojechałem :). Rano miałem kilka spraw do załatwienia i gdy już miałem wolny czas było po godzinie 14. Trochę późno ale co mi tam, jadę do Zawichostu z planem przepłynięcia się promem. Zanim wystartowałem próbowałem się dodzwonić do organizatora przeprawy by mieć pewność że prom kursuje gdyż nie jest to możliwe gdy Wisła ma wysoki stan. Oczywiście się nie dodzwoniłem.
Gdy wyjeżdżałem była już prawie godzina 15. Wystartowałem w kierunku Ożarowa. W związku z tym iż odcinek drogi pomiędzy Ostrowcem a Ćmielowem jest zamknięty ze względu na na remont ruch jest dość mały dzięki czemu jedzie się lepiej. Do samego Zawichostu nie robiłem żadnych przerw w jeździe bo było dość późno dodatkowo niebo nie do końca mnie przekonywało że nie będzie padać. Przed Zawichostem zadzwoniłem do kolegi z którym pracowałem kilka lat temu i już trochę się nie widzieliśmy, umówiliśmy się w miejscu przeprawy promem. W Zawichoście chwilę się pokręciłem, szukając przeprawy trafiłem na wał na który pozostają jeszcze worki układane podczas zagrożenia powodzią.

Kręcąc się po Zawichoście natrafiłem jeszcze na figurę przydrożną wzniesioną w XVII wieku, w czasach panowania Jagiellonów, służącą do oznakowania traktu podróżnego biegnącego tędy z Krakowa na Litwę.

W Zawichoście uzyskałem informację że jeszcze prom nie kursuje co mnie troszkę zmartwiło, a że musiałem jeszcze chwile poczekać na kolegę postanowiłem odnaleźć zabytkową wieżyczkę wodowskaz z 1924 roku.
Pewnie wiele osób jeszcze pamięta informację podawaną w Polskim Radiu - "...w ciągu ostatniej doby ubyło pięć..." - to właśnie z pomiarów na tej wieżyczce informacje o stanie wody Wisły docierały do najdalszych zakątków kraju.
Dodam jeszcze że odnalezienie wieżyczki nie jest wcale łatwe, znajduje się ona za prywatną posesją, dodatkowo w trudno dostępnym miejscu i gdyby nie dokładna informacja od Pana który zajmuje się transportem ludzi łódką na pewno bym jej nie odnalazł. Nawet gdy już wiedziałem gdzie ona się znajduje musiałem się trochę natrudzić by się przedostać przez zarośla i błoto. Dodatkowo musiałem zostawić rower na chwilę bez opieki.

Po powrocie na "przystań" poczekałem jeszcze chwilę na kolegę, pogadaliśmy chwile aż tu nagle pojawiła się szansa że prom będzie płynął na druga stronę co mnie bardzo ucieszyło. Jak się później okazało był to pierwszy kurs od ponad trzech tygodni więc miałem sporego farta.


Sporym wyzwaniem okazało się przedostanie z promu na suchy ląd, jeszcze niedawno na drodze która prowadzi z promu płynęła rzeka w związku z tym znajduje się na niej jeszcze mnóstwo błota. Kapitan promu, spoko facet, przepłyną właśnie po to by oczyścić trochę drogę z mułu ale ja jeszcze musiałem pokonać ją w stanie w jakim pozostawiła ją Wisła.

Gdy już przeprawę miałem zaliczona udałem się w kierunku Annopolu by tam przedostać się ponownie przez Wisłę lecz tym razem już mostem. Jadę asfaltową droga pomiędzy polami na której nie widziałem żadnego samochodu. Po drodze napotykam jeszcze małą wieżyczkę na którą postanawiam się wspiąć.



W Annopolu zatrzymuje się jeszcze na chwilkę przy Pomniku Kobiet Lubelszczyzny.

Po drugiej stronie ulicy znajduje się pomnik Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego.

Ostatni przystanek jeszcze robię na moście w Annopolu a stamtąd już bez żadnych przystanków prosto do domu.




  • DST 16.00km
  • Czas 00:49
  • VAVG 19.59km/h
  • Sprzęt KANDS ENERGY 1300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca - dom

Środa, 28 maja 2014 · dodano: 28.05.2014 | Komentarze 0

Kategoria km


  • DST 16.00km
  • Czas 00:43
  • VAVG 22.33km/h
  • Sprzęt KANDS ENERGY 1300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca - dom

Wtorek, 27 maja 2014 · dodano: 27.05.2014 | Komentarze 0

Kategoria km


  • DST 23.00km
  • Czas 01:01
  • VAVG 22.62km/h
  • Sprzęt KANDS ENERGY 1300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczorkiem

Poniedziałek, 26 maja 2014 · dodano: 26.05.2014 | Komentarze 0

Kategoria km


  • DST 82.00km
  • Czas 04:14
  • VAVG 19.37km/h
  • Sprzęt KANDS ENERGY 1300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bodzentyn

Sobota, 24 maja 2014 · dodano: 24.05.2014 | Komentarze 3

W dniu dzisiejszym postanowiłem wybrać się do Bodzentyna. Rano  nie miałem  za dużo czasu i wyjazd mi się opóźnił. W drogę wystartowałem przed godzina 12 przez co musiałem jechać ciągle w słońcu i w temperaturze zbliżającej się  do 40 stopni celsjusza. Początkowo jechało mi się bardzo ciężko ale na całe szczęście krem do opalania z filtrem 30 oraz spore ilości płynów jakie w siebie wprowadzałem zdały egzamin i po przejechaniu kilkunastu kilometrów jechało się już dość przyjemnie pomimo sporego upału.
Po dotarciu do Nowej Słupi odbijam na Suchedniów kierując się już bezpośrednio do Bodzentyna. Po mojej lewej stronie widać nadajnik na Świętym Krzyżu.

Przed miejscowością Jeziorko zdarzyła mi się dość nietypowa sytuacja. Mijałem się z grupą kilkunastu rowerzystów i nagle ktoś z tej grupy podniósł rękę w geście powitalnym , pozdrawiającym. Ja oczywiście odmachnąłem i się zdziwiłem bo nagle kilkanaście osób też mi odmachnęło czego się w ogóle nie spodziewałem. Pewnie jeszcze jeżdżę za krótko by znać zwyczaje rowerzystów ale pomimo tego że już mijałem się ze sporą ilością osób nigdy coś takiego mi się nie przytrafiło.
Gdy dojechałem do Bodzentyna udałem się na ryneczek gdzie znajduje się super fontanna która daje możliwość spacerowania pomiędzy tryskającą wodą z czego największą frajdę mają dzieciaki.


Następnie udałem się do ruin zamku a że nie do końca wiedziałem jak się tam dostać to chwilkę się pokręciłem po Bodzentynie.

Z zamku zbieram się już w drogę powrotną lecz tym razem nie wracam do Nowej Słupi tylko drogą nr 752 jadę do Świętomarza a tam odbijam na Wawrzeńczyce, następnie dojeżdżam do drogi numer 751 i wracam do Ostrowca.