Info

avatar Cześć, mam na imię Dominik, jestem z Ostrowiec Świętokrzyski, . Mam przejechane 12758.00 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 18.76 km/h.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
<button stats bikestats.pl>
button stats bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy drominik.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Relacje foto-vide

Dystans całkowity:2956.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:157:03
Średnia prędkość:18.71 km/h
Maksymalna prędkość:61.20 km/h
Liczba aktywności:44
Średnio na aktywność:67.19 km i 3h 39m
Więcej statystyk
  • DST 97.00km
  • Czas 04:51
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt KANDS ENERGY 1300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kazimierz Dolny

Piątek, 15 sierpnia 2014 · dodano: 01.09.2014 | Komentarze 0

Tym razem moja wycieczka rozpoczęła się w miejscowości Wola Pawłowska. Towarzyszył mi w niej Grzesiek. Pierwszym etapem było dotarcie do miejscowości Solec Nad Wisłą a dokładnie to do Kłudzia gdzie przeprawiliśmy się promem przez Wisłę do Kępy Gosteckiej.


Następnie kierujemy się do miejscowości Janiszów gdzie odbijamy w prawo w kierunku Kazimierza. Po drodze mijamy mnóstwo sadów, pól z  malinami którym Grzesiek nie potrafił się oprzeć.

Udało nam się nawet zobaczyć dwa czarne bociany ale nie zdążyliśmy ich uwiecznić :(.
W Kazimierzu robimy sobie małą przerwę, wzmacniamy się Kebabem i kręcimy się trochę po rynku gdzie było sporo motorków.

Jeden szczególnie przypadł mi do gustu.

Najedzeni wyjeżdżamy jeszcze na górę koło zamku, zatrzymujemy się chwilę przy wierzy skąd jest super widok.



Gdy już się nacieszyliśmy widokami zjeżdżamy na dół i startujemy w drogę powrotną. Poszukujemy przeprawy promowej by wrócić na drugom stronę Wisły.


Promem przedostajemy się do miejscowości Janowiec gdzie znajdują się ruiny zamku, odpuszczamy sobie zwiedzanie go, będzie jeszcze pretekst by przyjechać Tu jeszcze raz :).

Z Janowca kierujemy się do Solca nad Wisłą, staramy się omijać ruchliwe drogi dzięki czemu większość trasy prowadzi pomiędzy polami i małymi miejscowościami. Z Solca udajemy się do Woli Pawłowskiej gdzie dobiega końca nasza wycieczka rowerowa.







  • DST 126.00km
  • Czas 06:03
  • VAVG 20.83km/h
  • Sprzęt KANDS ENERGY 1300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chańcza

Sobota, 9 sierpnia 2014 · dodano: 10.08.2014 | Komentarze 0

Dziś wybór padł na Chańcze. Miałem wystartować wcześnie rano ale że nie mogłem się zerwać więc wystartowałem trochę później :).
Obrałem kierunek Nowa Słupia.

Na początku obwodnicy dogonił mnie jeszcze mi nie znany rowerzysta na szosie. Szybko się okazało że ma na imię Grzesiek i planuje dziś wyjechać na Św. Krzyż. Po chwili jednak jasne było że z jego planów nici i jedziemy we dwóch na Chańczę.
Po dotarciu na miejsce zajechaliśmy na tamę.

Z tamy udaliśmy się jeszcze nad zalew, przekąsiliśmy co nieco i pobrodziliśmy trochę w wodzie. Woda może i nie za czysta ale wyjątkowo ciepła.

Z Chańczy wystartowaliśmy w drogę powrotną ale że mi się coś pomieszało i powiedziałem Grześkowi ze planowałem wracać przez Staszów tak też zrobiliśmy. W Staszowie odwiedzamy jeszcze polo market i już na Ostrowiec. Grzesiek ma sporo większe doświadczenie i szybszy rowerek co skutkowało tym ze nie byłem w stanie utrzymać jak dla mnie sporego tempa. Musiał na mnie czekać w Iwaniskach i Opatowie gdzie ustaliliśmy że jedziemy już do domu każdy swoim tempem bez czekania na mnie bo to nie ma sensu.
Pożegnaliśmy się i każdy sam już wrócił do Ostrowca.




  • DST 123.00km
  • Czas 05:51
  • VAVG 21.03km/h
  • Sprzęt KANDS ENERGY 1300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zwoleń

Sobota, 26 lipca 2014 · dodano: 31.07.2014 | Komentarze 0

Celem dzisiejszej wycieczki było pobicie dotychczasowego mojego rekordu przejechanych kilometrów w ciągu dnia. Po przejrzeniu  map Zwoleń wydawał się najbardziej odpowiednim miejscem na zrealizowanie tego planu. Z Ostrowca wystartowałem w kierunku Sienna, gdzie skierowałem się na Lipsko. Zatrzymałem się  jeszcze na chwilkę przy pomniku poświęconym pułkownikowi Dionizemu Czachowskiemu - naczelnikowi wojennemu w powstaniu styczniowym.
Słabo odrobiłem pracę domową przez co ominąłem skręt na Ciepielów ale w miarę szybko się zorientowałem i musiałem się kawałek  wrócić do Krępy Kościelnej gdzie skręciłem w prawo przy kościele.
Do Ciepielowa jedzie się bardzo fajną drogą prowadzącą przez las i kilka wsi.

W Ciepielowie zatrzymuje się na chwilkę przy pomniku płk Jana Sońty ps. "Ośka".

Z Ciepielowa kieruje się już na Zwoleń drogą nr 79. Przejeżdżam przez most na rzece Iłżance.

Przy rzece pasła się "urokliwa" krowa i tak się na mnie patrzyła że nie mogłem sobie odmówić pstryknięcia jej fotki.

Kawałek dalej napotykam jeszcze spore stadko bocianów.

Zanim dotarłem do Zwolenia zatrzymuję się jeszcze w Sycynie. W tej miejscowości urodził się Jan Kochanowski.






Po dotarciu do Zwlenia zatrzymuję się chwile przy pomniku Jana Kochanowskiego.

Po uzupełnieniu płynów i małym posileniu zbieram się w drogę powrotną lecz jadę trochę inna trasą dzięki czemu zaliczam jeszcze dwie nowe gminy.




  • DST 95.00km
  • Czas 04:48
  • VAVG 19.79km/h
  • Sprzęt KANDS ENERGY 1300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gminna wycieczka

Sobota, 5 lipca 2014 · dodano: 06.07.2014 | Komentarze 0

Dzisiaj jako cel swojej wycieczki postawiłem sobie dołączenie kilku nowych gmin do kolekcji. Trasę zacząłem nietypowo bo zamiast jechać rowerem znalazł się on w bagażniku samochodu a ja pojechałem do Klimontowa. Pierwszy odcinek jaki miałem do pokonania rowerem to trasa Klimontów - Samborzec. Na tym odcinku zrobiłem sobie krótka przerwę w jeździe i zatrzymałem się w "Parku Katyńskim" w Byszowie.


Z parku bocznymi drogami jadę do Samborca gdzie skręcam w prawo na drogę nr 79. W Koprzywnicy odbijam na chwilkę nad zalew i robię rundkę koło klasztoru.

Po chwili wracam na 79 i zaliczam jeszcze 2 gminy: Łoniów i Osiek. Następnie zjeżdżam z 79 w prawo i kieruję się na Niekrasów gdzie znajduje się jeden z najcenniejszych zabytków architektury drewnianej w województwie świętokrzyskim - kościół modrzewiowy parafii pod wezwaniem Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny.

Za miejscowością Strzegom coś mnie pokusiło by odbić w lewo i szybko się okazało że nie był to najlepszy pomysł, droga zrobiła się bardzo piaszczysta i jechało się strasznie ciężko, kilka razy musiałem nawet zejść z roweru i przeprowadzić go kilka metrów bo się zakopywałem.


Liczyłem że w lesie stan drogi trochę się zmieni lecz nie nastąpiło to zbyt szybko. Ostatecznie dojechałem do drogi asfaltowej, chyba pożarowej którą dojechałem już do Rytwian. Następnie drogą 764 dotarłem do Staszowa. Ze Staszowa drogą nr 757 do Bogorii.
W Bogorii odbijam w prawo i kieruję się już na Klimontów gdzie pakuję rower do samochodu i wracam do domu.
Ostatecznie udało mi się zaliczyć 8 nowych gmin: Klimontów, Samborzec, Koprzywnica, Łoniów, Osiek, Rytwiany, Staszów, Bogoria.



  • DST 68.00km
  • Czas 03:20
  • VAVG 20.40km/h
  • Sprzęt KANDS ENERGY 1300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lubianka, Piachy, Brody

Sobota, 28 czerwca 2014 · dodano: 29.06.2014 | Komentarze 0

W związku z tym że sezon kąpielowy właśnie się rozpoczyna postanowiłem pojechać na zalew Lubianka.

Gdy dotarłem do zalewu okazało się że skręciłem jedną uliczkę za wcześnie i nie wyjechałem w miejscu do którego planowałem dotrzeć, czyli na molo. W tej sytuacji miałem dwa wyjścia, wrócić się lub objechać zalew do około. Opcja objechania wyglądała dużo atrakcyjniej więc tak też zrobiłem.
Sprowadziłem rower po stromym zboczu.

Potem przejechałem na dość ciekawą zaporę wodną która przypomina trochę połowę ogromnej misy.

Z tamy przejechałem wzdłuż zalewu początkowo piaszczysta drogą koło obozu harcerskiego a następnie wjechałem w las starając się jechać w pobliżu brzegu.

Przedostanie się na drugą stronę zalewu okazało się wcale nie łatwe, teren stawał się coraz bardziej podmokły a miejsce w którym Lubianka wpływa do zalewu nie widać. W pewnym momencie wydawało mi się że już najgorsze mam za sobą, znalazłem jakiś strumyk który maił około 1m szerokości, przeprowadziłem rower, przeskoczyłem i gdy myślałem że jestem na drugim brzegu okazało się że główny nurt jest nieco szerszy i ma około 4-5 metrów. W tej sytuacji nie było wyjścia i pierwsza kąpiel w tym roku zaliczona. Buty w rękę, rower na ramie i na druga stronę.

Po pokonaniu rzeczki jeszcze musiałem się chwile pomęczyć zanim udało mi się wydostać na suche podłoże.


Pojechałem jeszcze na chwile na molo.


Z mola wyruszyłem w drogę powrotna, zajechałem jeszcze na chwilę nad zalew Piachy.

Resztę drogi powrotnej postanowiłem pokonać bocznymi drogami tak by wyjechać w okolicach zalewu Brody. Przejechałem mostkiem przez rzekę Lubiankę.


Następnie mostem przez rzekę kamienną wzdłuż której prowadziła moja dalsza podróż aż do zalewu Brody.



Następnie już główna drogą do domu.




  • DST 115.00km
  • Czas 05:27
  • VAVG 21.10km/h
  • Sprzęt KANDS ENERGY 1300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Skarżysko Kamienna

Czwartek, 19 czerwca 2014 · dodano: 20.06.2014 | Komentarze 0

W dniu dzisiejszym postanowiłem sobie pojechać do Skarżyska Kamiennej. Pojechałem najpierw w kierunku Iłży a następnie w miejscowości Pastwiska odbiłem w prawo na Mirzec. Gdy już dojeżdżałem do Skarżyska zrobiłem sobie małą przerwę na Kebaba, następnie skierowałem się do mojego wcześniej określonego celu czyli Muzeum Orła Białego.
Miałem pewne obawy czy będę mógł się tam dostać z rowerem ale jak się okazało na moje szczęście rower nie stanowi żadnego problemu w zwiedzaniu.











Wyjeżdżając z muzeum zatrzymuję się jeszcze na chwilkę przy jeziorku które znajduje się tuż obok.

Drugim miejscem jakie chciałem odwiedzić podczas mojej wycieczki był Wąchock. Gdy już dojechałem na miejsce najpierw zatrzymałem się chwilkę przy pomniku legendarnego dowódcy partyzantki Jana Piwnika pseudonim "Ponury".

Następnie postanowiłem poszukać pomnika sołtysa. Ciekawostką jest to że Wąchock jest miastem i władze sprawuje w nim burmistrz. Jednak od kilku lat urzeduje tu Honorowy Sołtys, który ma wielka pieczęć i jest wybierany, tak jak zarząd Stowarzyszenia Sołtysów Ziemi Kieleckiej, co cztery lata. Sołtys z pomnika siedzi na skrzynce, w reku trzyma telefon komórkowy, a obok stoi jego biuro, czyli teczka oraz koło, dzięki któremu został sołtysem. Bo, jak wiadomo z dowcipu, sołtysa w Wachocku wybiera sie puszczajac koło od wozu z górki. W czyj dom uderzy, ten zostaje sołtysem.


Z Wąchocka kieruję się na Starachowice a następnie na Ostrowiec. Po drodze pokonuję jeszcze dość spory podjazd i po kilkunastu kilometrach jestem w domu.






  • DST 114.00km
  • Czas 05:41
  • VAVG 20.06km/h
  • Sprzęt KANDS ENERGY 1300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sandomierz, Góry Pieprzowe.

Niedziela, 8 czerwca 2014 · dodano: 09.06.2014 | Komentarze 0

W związku z tym że okazało się rano ze mam cały dzień do swojej dyspozycji postanowiłem wybrać się w trasę która od jakiegoś czasu chodziła mi po głowie. Wystartowałem w kierunku Bodzechowa a następnie na Opatów przez Grocholice. W Opatowie zrobiłem sobie małą przerwę przy pomniku Witolda Gombrowicza, gdyż nie chciałem się bardzo forsować wiedząc ile jeszcze kilometrów przede mną.

Następnie krajową 9 a później 77 prosto do Sandomierza. Tam pokręciłem się po rynku, zjadłem Kebaba i dalej w drogę.

W Sandomierzu przestawiłem przypadkiem ustawienia w aparacie co dopiero uświadomiłem sobie po powrocie do domu. Wiedziałem że zdjęcia wychodzą jakieś ciemne ale wydawało mi się że to wina odbijania się słońca na wyświetlaczu :(.

Z rynku w Sandomierzu zjechałem w pobliże Wisły a następnie wałem skierowałem się na Góry Pieprzowe.

W pewnym momencie kończy się wał i wszystko wskazuje na to że trzeba się wrócić. Spotkałem "miejscowych" Pan mi doradzał bym zawrócił i objechał od strony Sandomierza natomiast Pani sugerowała że to ścieżka piesza ale rowerem tez mi się powinno udać. Skoro tak więc czemu nie spróbować i wybrałem oczywiście ścieżkę. Jedzie się wzdłuż odnogi Wisły, początkowo normalna dróżka szybko zmienia się w coraz to bardziej zarośniętą, pełną dziur i korzeni. W pewnym momencie czułem się jak w jakiejś dżungli. Dodatkowo setki komarów mobilizują do tego by nie zwalniać.

Gdy wyjechałem z chaszczy znalazłem się u podnóża gór ale szybko się okazało że nie ma szans na podjazd po sliskim i stromym zboczu i trzeba rower wyprowadzić.


Na górze naprawdę super widok czego w żaden sposób nie oddają zrobione przeze mnie zdjęcia.

Z gór postanowiłem kierować się na Dwikozy. Przedostałem się jakimiś chaszczami do sadu a następnie jechałem wzdłuż pomiędzy drzewami licząc że dojadę do jakiejś drogi. Na moje nieszczęście włączyłem nawigację ale ustawiłem ją na nawigacją pieszą co spowodowało że gdy już dotarłem do asfaltówki kilkakrotnie się troszkę zakręciłem. Co zresztą widać na mapie. Tak naprawdę to dopiero od Wojciechowic jechałem już bez kombinowania aż do samego domu.




  • DST 46.00km
  • Czas 02:18
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt KANDS ENERGY 1300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Olechów, Bałtów

Sobota, 7 czerwca 2014 · dodano: 07.06.2014 | Komentarze 0

W piątek wieczorem zastanawiam się gdzie by tu pojechać, czasu w sobotę dużo nie będzie więc daleko zapuścić się nie mogę. Patrze na mapę i zapada decyzja że jadę do Olechowa a następnie kieruję się na Bałtów.
Sobotni poranek jest bardzo mglisty, oby tylko nie padało. Leniwie się szykuje i przed 8 już jadę w obranym kierunku. W Olechowie skręcam w prawo w asfaltową drogę a następnie po około 2 kilometrach skręcam w lewo kierując się na Leśniczówkę.

Jadę wśród pól to po piachu to po żwirze, polnymi drogami a mgła ciągle nie odpuszcza.





W miejscowości Trzemcha Górna odbijam w prawo tym razem już po asfalcie. Im bliżej Bałtowa tym bardziej odważnie zaczyna się pojawiać słońce. Gdy już docieram na miejsce okazuje się że mam jeszcze dużo czasu i nigdzie się nie muszę śpieszyć dlatego postanawiam się trochę pokręcić w okolicach parku.

Najpierw wyjeżdżam pod górę przy "Sabatówce", gdzie znajduje się domek na kurzej łapie.

Wyjazd jest dość stromy ale widoki ze szczytu rekompensują wysiłek.







Po zjeździe na dół robię sobie małą przerwę przy pomniku "Pszczoły Robotnicy".



Po naładowaniu akumulatorów zbieram się w dalszą drogę. Tym razem daleko nie ujechałem i zaraz zatrzymuje mnie dom który nie za bardzo pasuje do pozostałych. Dlaczego? Zdjęcie wszystko wyjaśnia.

Kolejnym etapem mojej trasy miał być punkt widokowy, miał ponieważ tak wskazywał znak ale go nie znalazłem. Za to natrafiłem na inna atrakcję.



W sumie to nawet za bardzo  nie szukałem tego punktu widokowego bo już powoli zaczynał mnie czas gonić a widoki i tak były fajne.
Zjeżdżając  z powrotem zatrzymałem się jeszcze przy "kamieniołomie"


Kawałek dalej przekroczyłem rzekę Kamienną.

Jeszcze ostatni rzut okiem na Kościół w Bałtowie i już bez żadnych przystanków jadę prosto do domu.






  • DST 92.00km
  • Czas 04:12
  • VAVG 21.90km/h
  • Sprzęt KANDS ENERGY 1300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Promowa przeprawa przez Wisłę.

Sobota, 31 maja 2014 · dodano: 01.06.2014 | Komentarze 3

W dniu dzisiejszym nic nie wskazywało na to że pojadę tam gdzie pojechałem :). Rano miałem kilka spraw do załatwienia i gdy już miałem wolny czas było po godzinie 14. Trochę późno ale co mi tam, jadę do Zawichostu z planem przepłynięcia się promem. Zanim wystartowałem próbowałem się dodzwonić do organizatora przeprawy by mieć pewność że prom kursuje gdyż nie jest to możliwe gdy Wisła ma wysoki stan. Oczywiście się nie dodzwoniłem.
Gdy wyjeżdżałem była już prawie godzina 15. Wystartowałem w kierunku Ożarowa. W związku z tym iż odcinek drogi pomiędzy Ostrowcem a Ćmielowem jest zamknięty ze względu na na remont ruch jest dość mały dzięki czemu jedzie się lepiej. Do samego Zawichostu nie robiłem żadnych przerw w jeździe bo było dość późno dodatkowo niebo nie do końca mnie przekonywało że nie będzie padać. Przed Zawichostem zadzwoniłem do kolegi z którym pracowałem kilka lat temu i już trochę się nie widzieliśmy, umówiliśmy się w miejscu przeprawy promem. W Zawichoście chwilę się pokręciłem, szukając przeprawy trafiłem na wał na który pozostają jeszcze worki układane podczas zagrożenia powodzią.

Kręcąc się po Zawichoście natrafiłem jeszcze na figurę przydrożną wzniesioną w XVII wieku, w czasach panowania Jagiellonów, służącą do oznakowania traktu podróżnego biegnącego tędy z Krakowa na Litwę.

W Zawichoście uzyskałem informację że jeszcze prom nie kursuje co mnie troszkę zmartwiło, a że musiałem jeszcze chwile poczekać na kolegę postanowiłem odnaleźć zabytkową wieżyczkę wodowskaz z 1924 roku.
Pewnie wiele osób jeszcze pamięta informację podawaną w Polskim Radiu - "...w ciągu ostatniej doby ubyło pięć..." - to właśnie z pomiarów na tej wieżyczce informacje o stanie wody Wisły docierały do najdalszych zakątków kraju.
Dodam jeszcze że odnalezienie wieżyczki nie jest wcale łatwe, znajduje się ona za prywatną posesją, dodatkowo w trudno dostępnym miejscu i gdyby nie dokładna informacja od Pana który zajmuje się transportem ludzi łódką na pewno bym jej nie odnalazł. Nawet gdy już wiedziałem gdzie ona się znajduje musiałem się trochę natrudzić by się przedostać przez zarośla i błoto. Dodatkowo musiałem zostawić rower na chwilę bez opieki.

Po powrocie na "przystań" poczekałem jeszcze chwilę na kolegę, pogadaliśmy chwile aż tu nagle pojawiła się szansa że prom będzie płynął na druga stronę co mnie bardzo ucieszyło. Jak się później okazało był to pierwszy kurs od ponad trzech tygodni więc miałem sporego farta.


Sporym wyzwaniem okazało się przedostanie z promu na suchy ląd, jeszcze niedawno na drodze która prowadzi z promu płynęła rzeka w związku z tym znajduje się na niej jeszcze mnóstwo błota. Kapitan promu, spoko facet, przepłyną właśnie po to by oczyścić trochę drogę z mułu ale ja jeszcze musiałem pokonać ją w stanie w jakim pozostawiła ją Wisła.

Gdy już przeprawę miałem zaliczona udałem się w kierunku Annopolu by tam przedostać się ponownie przez Wisłę lecz tym razem już mostem. Jadę asfaltową droga pomiędzy polami na której nie widziałem żadnego samochodu. Po drodze napotykam jeszcze małą wieżyczkę na którą postanawiam się wspiąć.



W Annopolu zatrzymuje się jeszcze na chwilkę przy Pomniku Kobiet Lubelszczyzny.

Po drugiej stronie ulicy znajduje się pomnik Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego.

Ostatni przystanek jeszcze robię na moście w Annopolu a stamtąd już bez żadnych przystanków prosto do domu.




  • DST 82.00km
  • Czas 04:14
  • VAVG 19.37km/h
  • Sprzęt KANDS ENERGY 1300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bodzentyn

Sobota, 24 maja 2014 · dodano: 24.05.2014 | Komentarze 3

W dniu dzisiejszym postanowiłem wybrać się do Bodzentyna. Rano  nie miałem  za dużo czasu i wyjazd mi się opóźnił. W drogę wystartowałem przed godzina 12 przez co musiałem jechać ciągle w słońcu i w temperaturze zbliżającej się  do 40 stopni celsjusza. Początkowo jechało mi się bardzo ciężko ale na całe szczęście krem do opalania z filtrem 30 oraz spore ilości płynów jakie w siebie wprowadzałem zdały egzamin i po przejechaniu kilkunastu kilometrów jechało się już dość przyjemnie pomimo sporego upału.
Po dotarciu do Nowej Słupi odbijam na Suchedniów kierując się już bezpośrednio do Bodzentyna. Po mojej lewej stronie widać nadajnik na Świętym Krzyżu.

Przed miejscowością Jeziorko zdarzyła mi się dość nietypowa sytuacja. Mijałem się z grupą kilkunastu rowerzystów i nagle ktoś z tej grupy podniósł rękę w geście powitalnym , pozdrawiającym. Ja oczywiście odmachnąłem i się zdziwiłem bo nagle kilkanaście osób też mi odmachnęło czego się w ogóle nie spodziewałem. Pewnie jeszcze jeżdżę za krótko by znać zwyczaje rowerzystów ale pomimo tego że już mijałem się ze sporą ilością osób nigdy coś takiego mi się nie przytrafiło.
Gdy dojechałem do Bodzentyna udałem się na ryneczek gdzie znajduje się super fontanna która daje możliwość spacerowania pomiędzy tryskającą wodą z czego największą frajdę mają dzieciaki.


Następnie udałem się do ruin zamku a że nie do końca wiedziałem jak się tam dostać to chwilkę się pokręciłem po Bodzentynie.

Z zamku zbieram się już w drogę powrotną lecz tym razem nie wracam do Nowej Słupi tylko drogą nr 752 jadę do Świętomarza a tam odbijam na Wawrzeńczyce, następnie dojeżdżam do drogi numer 751 i wracam do Ostrowca.